poniedziałek, 30 grudnia 2013

Prologos

,,Nigdy nie trać nadziei.
To ostatni klucz, który otwiera drzwi..."



Na wybrzeżu pewnego miasteczka znajdowało się piękne, porośnięte bujną zielenią wzgórze, o którego skały rozbijały się wielkie, wzburzone, białe niczym śnieżne bałwany fale. Na szczycie ów wzgórza stał duży, zabytkowy dom. Pomimo upływu lat, wcale się nie zmienił. Zupełnie jakby czas, zatrzymał się dla niego w miejscu. Jakby przyszłość połączyła się z przeszłością tworząc ten sam obraz, który pozostał niezmienny przez długie lata. Błękitne ściany, drewniane zdobienia wkoło okien i jasne filary, które podtrzymywały trójkątny daszek. Wszystko zachowane w idealnym stanie. Nawet ogromny witraż, umieszczony wysoko w górze nie stracił blasku. Wciąż mienił się tysiącami kolorów, ukazując dwa anioły odzianych w białe szaty. Jeden miał włosy złote, jak kłosy letnich zbóż. Grał on na harfie, instrumencie delikatnym, wydającym ciepłe dźwięki przy najmniejszym dotyku. Włosy drugiego natomiast były kręcone i ciemne. Zupełnie tak, jak ciemne są nasze źrenice. On zaś posiadał flet. Długi, srebrny, którego melodia nie kończyła się nigdy. Była wieczna.
Szary dach, lekko zardzewiała rynna a w jej środku, w samym rogu gniazdo ptaków. Granatowe piórka jaskółek połyskiwały od bladego słońca. Na samej górze, do komina, przyczepiona została metalowa podobizna koguta. Kołysał się na boki jak żaglówka na otwartym morzu, wydając przy tym cichy, słyszalny jedynie przy silnych podmuchach wiatru, zgrzyt.
Długa ścieżka, pokryta ciemnym żwirem, rozwidlała się na zakręcie. Skręcając w lewo, dotarlibyśmy do pięknego, bajkowego ogrodu, otoczonego starannie przystrzyżonym żywopłotem. Ogród ów pełen był najróżniejszych kwiatów, we wszystkich kolorach tęczy. Eleganckie róże, dystyngowane lilie, ciekawskie nasturcje, zabawne bratki, czy niewinne stokrotki to tylko nieliczne z licznych gatunków, których cudowna woń roznosiła się po całej posiadłości. Na samym zaś środku znajdowała się drewniana huśtawka, o starannie rzeźbionym, białym siedzeniu, nieznacznie kołysząca się pod wpływem wiatru.
Idąc natomiast prosto, dotarlibyśmy do schodów, prowadzących wprost do jasnych, frontowych drzwi, których biała farba z ledwością trzymała się ciemnego drewna, jako jedyna nie zachowując świeżości. Złota klamka otwierała wejście do zupełnie innego świata. A w środku zupełna odmiana. Jakby ktoś przerzucił nas kilka lat wstecz, do dawnej, starej Anglii. W tym momencie, jej oczom ukazało się, zapierające dech w piersiach, wnętrze domu, które dzięki jasnym kolorom ścian i dużej ilości okien, wydawało się jeszcze bardziej przestronne. Ciemne dodatki idealnie komponowały się z wysokimi, mahoniowymi schodami, prowadzącymi na pierwsze piętro budynku. Miała wrażenie, że pokonując ich każdy następny stopień, poznaje kolejne tajemnice tego nowego świata, do którego przeniosła się, zupełnie niespodziewanie, zaledwie kilkanaście minut temu. Stąpała lekko i ostrożnie, chociaż wcale nie odczuwała strachu. Było wręcz przeciwnie. Jej drobną sylwetkę ogarniał błogi, niewyjaśniony spokój. Stara, drewniana podłoga, delikatnie uginała się pod wpływem nacisku jej kroków. Stanęła przed wysokimi, ciemnymi drzwiami o bogatych zdobieniach. Po chwili wahania nacisnęła klamkę. Była ciekawa tego, co może się za nimi kryć. Jednak, ku jej wielkiemu rozczarowaniu, drzwi ani drgnęły.
- To nie takie proste, moja droga. - jej uszu dobiegł cichy dźwięk wypowiedzianych słów. Machinalnie odwróciła głowę, a jej złote loki zalśniły pod wpływem promieni słońca, które niespodziewanie wdarły się do pomieszczenia. Swoimi soczyście zielonymi, niczym wiosenna trawa oczami, przenikliwie zmierzyła ową postać. Była to niewysoka lecz bardzo ładna, starsza kobieta. Posłała dziewczynie ciepły uśmiech.
- Nie takie proste? - zapytała, powtarzając usłyszane przed chwilą słowa. Wtedy jeszcze nie do końca, zrozumiała ich sens.
- Nie, bo widzisz... - zaczęła kobieta podchodząc bliżej złotowłosej. - ...to nie są zwykle drzwi. - źrenice jej pistacjowych oczu diametralnie się rozszerzyły. W myślach powtarzała każdy wyraz, każdą sylabę. Próbowała złączyć to w jedna całość, niestety - bezskutecznie.
- Nie są zwykłe? W jakim sensie?
- Żeby je otworzyć, musisz zajrzeć w głąb własnego serca i odnaleźć w nim nadzieję. -uśmiech na ustach starszej pani zrobił się jeszcze szerszy.
- Nadzieję?- to już kolejny raz, kiedy powtarzała słowa kobiety. Niestety, mimo usilnych starań nie potrafiła inaczej. Było w niej coś takiego, co sprawiało, że nie bała się wypowiadać na głos swoich myśli.
- Tak. Nigdy jej nie trać. To ostatni klucz, który otwiera drzwi...

*****

Diana: Tak więc moje Słoneczka, przybywamy do Was z Prologiem. Tak, nie mylą Was, Wasze śliczne oczęta. PRZYBYWAMY ;) Ja i mój cudowny Marcioszek lub powszechnie znana Wam Marta bądź Naxi sta. Ja osobiście bardzo cieszę się z tej współpracy. Już nie mogę doczekać się jej dalszego ciągu ;) Jestem bardzo szczęśliwa, że mogę pracować z kimś tak zdolnym. Kocham Cię Katniss - Peeta <3
O czym będzie blog? Będzie on dość nietypowy. Nie da się jednoznacznie określić jego tematyki. To zbiór opowiadań, poruszających różne tematy, będących fan fickami przeróżnych książek, seriali, filmów...
Zakładając go chciałam sprawdzić samą siebie. Mam nadzieję, że sprostam postawionemu przed sobą zadaniu i Was nie zawiodę. Kocham Was <3


Marcia: Pewnego pięknego dnia, a właściwie był mróz i w sumie noc, ale to nieważne. Pewnego pięknego dnia, mądra i super utalentowana Diana spytała czy nie zechciałabym razem z nią prowadzić tego nadzwyczajnego bloga. Marcia, jak zwykle coś jedząc, odpowiedziała gromkim "tak" no i zapoczątkowało to naszą wspólną prace. Myślę, że każdy z was jest zaskoczony tym połączeniem, ale w głębi duszy myślę iż uda nam się rozpalić wasza wyobraźnie. Kocham Cie Peeta - twoja Katniss <3 Cóż, Diana napisała wam już o czym on będzie nasze dzieło a ja mogę podkreślić tylko, że nasze mózgi są pełne pomysłów. Mam nadzieję, że się na mnie nie zawiedziecie. Kocham Was ogóreczki <3